Tytuł: "Pozaświatowcy Świat bez Bohaterów"
Autor: Brandon Mull
Wydawnictwo: MAG
Ilość stron: 544
Ocena: 6/10
Moja przygodę z blogowaniem zamierzam rozpocząć od recenzji pierwszej części trylogi Brandona Mulla Pozaświatowcy. Główni bohaterowie tej książki to Jason i Rachel, którzy w dosc nietypowych okolicznościach trafiają do alternatywnego śwaita Lyrianu. Na swojej drodze spotykają Ślepego Króla, który powieża im misja obalenia złego cesarza Maldora i odnalezienia magiczenego słowa, które go zniszczy. Rachel i Jason stawiają czoło niebezpieczeństwom i nie raz ryzykują życie by odnaleźć wszystkie sylaby słowa. "Pozaświatowcy" to typowa trylogia fantasy o charakterystycznym schemacie wydarzeń. Pomimo to fabuła książki nie raz zaskakuje. główni bohaterowie tej powieści różnią się od siebie praktycznie wszystkim.
Jason i Rachel bardzo przypominają mi swoich immienników z powieści Ricka Riordana. Choć z początku obaj nie chcą wyruszyć na poszukiwanie słowa to jednak szybko dają się przekonać. Zarówno Jason jak i Rachel szybko nawiązują nowe znajomości z mieszkańcami Lyrainu. Autor przedstawia ich jako nieskazitelne postacie. Cudowni wysłannicy losu, którzy przybywają na ratunek magicznej krainie. Rzeczywistość do, której trafiają bohaterowie jest pozbawiona wszelkiej nadziei na wyzwolenie od rządów cesarza wraz z przybyciem pozaświatowców nadzieja wstępuje w serca mieszkańców krainy. Ta jakże cukierkowa i schematyczna fabuła to chyba największy minus tej książki. Jednak i to można wybaczyć zważywszy na cudowny styl pisania autor, którym jestem zauroczona i z pewnością jeszcze nie raz sięgnę po książki tego autora. słysząc same dobre opinie na temat tej trylogi liczyłam zdecydowanie na coś więcej. Pomimo iż nie podzielam fascynacji innych osób tą książką to napewno nie skończę swej przygody z tą serią. Brandon Mull jest mistrzem budowania napięcia, fabuła książki, która z początku wydawała się przeciętna i typowa dla książek fantasy na końcu staje się istną plątaniną faktów i wydarzeń. to historia, którą opowiedziano już wiele razy jednak podana w takiej formie nie jest nudna. Większość osób może nudzić się przy tej książce jednak dla fanów takiej literatury będzie ona ciekawą pozycją.
Jason i Rachel bardzo przypominają mi swoich immienników z powieści Ricka Riordana. Choć z początku obaj nie chcą wyruszyć na poszukiwanie słowa to jednak szybko dają się przekonać. Zarówno Jason jak i Rachel szybko nawiązują nowe znajomości z mieszkańcami Lyrainu. Autor przedstawia ich jako nieskazitelne postacie. Cudowni wysłannicy losu, którzy przybywają na ratunek magicznej krainie. Rzeczywistość do, której trafiają bohaterowie jest pozbawiona wszelkiej nadziei na wyzwolenie od rządów cesarza wraz z przybyciem pozaświatowców nadzieja wstępuje w serca mieszkańców krainy. Ta jakże cukierkowa i schematyczna fabuła to chyba największy minus tej książki. Jednak i to można wybaczyć zważywszy na cudowny styl pisania autor, którym jestem zauroczona i z pewnością jeszcze nie raz sięgnę po książki tego autora. słysząc same dobre opinie na temat tej trylogi liczyłam zdecydowanie na coś więcej. Pomimo iż nie podzielam fascynacji innych osób tą książką to napewno nie skończę swej przygody z tą serią. Brandon Mull jest mistrzem budowania napięcia, fabuła książki, która z początku wydawała się przeciętna i typowa dla książek fantasy na końcu staje się istną plątaniną faktów i wydarzeń. to historia, którą opowiedziano już wiele razy jednak podana w takiej formie nie jest nudna. Większość osób może nudzić się przy tej książce jednak dla fanów takiej literatury będzie ona ciekawą pozycją.
